czwartek, 27 września 2012

Niewykorzystane okazje się mszczą

Zawsze wszystko robię na ostatnio chwilę. W końcu musiało się nie udać. Ale odzyskałam czas, więc chyba upiekę muffiny.

Cisza, ja i czas. I recenzja do korekty.

sobota, 22 września 2012

Zakopana w książkach

Tak się mniej więcej czuję, tylko zdecydowanie gorzej wyglądam. No i nie leżę, a siedzę przed monitorem i piszę (chociaż "przepisywanie książek" to trafniejsze stwierdzenie w tym wypadku; dodaję przypisy).

PS Zdjęcie znalezione gdzieś w sieci, niestety nie znam autora, w związku z czym nie mogłam go podpisać pod zdjęciem.

poniedziałek, 17 września 2012

niedziela, 16 września 2012

Nie mam czasu na seks

Maria Peszek śpiewa w powyższej piosence bardzo poetycko o tym, jak to nie ma czasu na seks. Po chwili namysłu stwierdzam, że piosenka ta musiała powstać, kiedy piosenkarka pisała licencjat, ewentualnie pracę magisterską. Innego wytłumaczenia nie ma.

W pogoni za nowinkami technicznymi

Można się pogubić.


środa, 29 sierpnia 2012

Klarownie

Zrobiłam Tiramisu z biedronkowego przepisu i strasznie się bałam, że mi nie wyjdzie. Na wszelki wypadek potrzymałam dobę w lodówce, wyciągnęłam i zaczęłam kroić pierwsze trzy porcje, żeby niczego nie przeczuwającym ofiarom na spróbowanie (ja zawszę próbuję ostatnia, jak się boję i nawet, jak mi mówią, że pyszne, to nie bardzo im wierzę, dopóki nie zweryfikuję tego własnym zmysłem smaku). Nałożyłam kuzynce pierwszej i zanim zdążyłam ukroić pozostałe dwie porcje i podać jej łyżeczkę, jej porcji już nie było na talerzyku. I bynajmniej nie wylądowała w koszu, a w jej żołądku. Chyba zdałam test.

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Szczęściarz

Byliśmy ostatnio ze znajomymi na lokalnym festynie, a tam jedną z licznych atrakcji było stoisko z loterią. Za jedyne 5 zł można było nie tylko kupić los i coś wygrać, ale przy okazji pomóc chorym dzieciom, gdyż loteria była organizowana przez akcję charytatywną. Takie dwa w jednym.
Stanęliśmy przy stoliku, spojrzeliśmy co można wygrać (a można było sporo, jednak większość fantów znalazła już swoich właścicieli dnia poprzedniego, gdyż cała impreza była dwudniowa) i naszym oczom ukazał się odkurzacz, a że nasi znajomi są niedługo po ślubie, zapragnęli go bardzo i postanowili za wszelką cenę wygrać. W tym celu staliśmy przy rzeczonym stoisku blisko trzy godziny, zostawiając w efekcie dość sporą sumę. Nikogo to jednak nie bolało, gdyż, jak wiadomo, cel był słuszny. Nie tylko my mieliśmy chrapkę na odkurzacz, przez ten czas przewinęło się kilka osób, które też były pewne swojego szczęścia i wygranej. Czasem odchodzili z uśmiechem, choć nie udało im się ustrzelić żadnej nagrody, innym razem z przekleństwem na ustach, że to na pewno oszustwo, bo przecież niemożliwe, że losując jeden los na ponad tysiąc, akurat jego czy jej szczęśliwy los był pusty. I tak patrzyliśmy na tych ludzi, co jakiś czas próbując własnego szczęścia. Los okazał się łaskawy, gdyż znajomy dopiął swego - odkurzacz jest ich. A że po drodze stał się posiadaczem szafki nocnej, biurka, ciśnieniomierza, zestawu świeczek z figurką aniołka, dwóch par trampek (które średnio na kogoś pasowały ze względu na rozmiar) oraz kryształowej wazy to już zupełnie inna historia.
Ja oczywiście trafiałam same puste losy, ale i tak było fajnie.

Idę robić kopytka.

poniedziałek, 30 lipca 2012

Cytrynowy zawrót głowy

A co mi tam, dzisiaj będzie inaczej. Takie piękne kiedyś zrobiłam, to się pochwalę. A może akurat kiedyś się przyda, jak zgubię przepis.
Mi generalnie wyszło piękne, aczkolwiek średnio jadalne (zdania na ten tema są podzielone: dla mnie było średnio jadalne, inni po zdjęciu cytryn twierdzili, że jest pyszne). Tak czy tak, ciasto zniknęło w przeciągu 24 godzin i raczej zostało zjedzone, a nie wyrzucone.


Wklejam oryginalny przepis (źródło: http://www.dobra-rada.pl/tarta-francuska-przepis_533), choć jednak trzeba chyba te cytryny najpierw obrać, bo przez skórkę wszystko robi się gorzkie.

Ciasto:
250 gramów mąki,
200 gramów cukru,
150 gramów masła,
2 żółtka,
cukier waniliowy.
Nadzienie: 
1,5 szklanki cukru,
6 średnich cytryn,
płatki migdałów,
¼ szklanki wody.

Z podanych składników zagnieść ciasto i schłodzić. Następnie wyłożyć formę kruchym ciastem i wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 stopni na 10 minut. Ostudzić. Szklankę cukru i wodę zagotować, aż powstanie syrop. Cytryny sparzyć i pokroić na plasterki. Wrzucać do wrzącego syropu i gotować przez 2 minuty. Odsączyć i ułożyć owoce na cieście. Posypać pozostałym cukrem i wstawić ponownie do piekarnika na 25 minut. Po ostudzeniu posypać płatkami migdałowymi. Tak samo należy postępować z innymi owocami, na przykład z rabarbarem czy truskawkami.
Ponoć jest to popularna tarta francuska.

sobota, 21 lipca 2012

I coffee my coffee

Była ta masakra gdzieś w Stanach, na premierze nowego filmu o Batmanie. Myślę sobie, pewnie znowu ktoś nie wytrzymał napięcia, jakim jest życie i wziął i wybuchnął. W radiu mówili jednak, że to dobrze przemyślana i przygotowana akcja. Tym samym moja teoria wzięła w łeb. Czy tak naprawdę można poznać prawdę? Gdyby to był film, zagadka na pewno zostałaby rozwiązana.

czwartek, 19 lipca 2012

???????????????????????

?????????????????????????????????????????????????????????????????
????????????????????????????????????????????????????
??????????????????????????????????????????
??????????????????????????????
Kocham, kurwa, pytajniki.
?????????????????????????????
??????????????????????????????????????????
????????????????????????????????????????????????????
????????????????????????????????????????????????????????????????

środa, 18 lipca 2012

Paryżanka

Czuję się tak parysko. I tak rzymsko.
Obejrzałam film Woody'ego Allena z tamtego roku. Pozytywne zaskoczenie.
A wczoraj było tak miło.

środa, 4 lipca 2012

Pijana słońcem

I po Lagunie. Było świetnie, kto nie był, niech żałuje. Słońce, jezioro, piłka, fajni ludzie, trawka prawie że skoszona i piłka do siatki. Plus makaron z sosem, naleśniki z czekoladą i siedzenie do późna, a nad ranem atak szerszenia, przed którym Jacek wcale nie chciał ratować. No i oczywiście turnieje. Czekam na więcej.
PS Tylko w SingStara znów się nie udało zagrać.

niedziela, 17 czerwca 2012

Ładna pogoda dziś

Jak często powtarzacie codziennie słowo "muszę"? Muszę już iść. Muszę coś tam zrobić. Muszę, muszę, muszę... A ja chcę nie musieć. Co to za wolna wola, skoro cała czas coś musimy. Można w ogóle nie musieć?


środa, 13 czerwca 2012

Zagadka

Wykładowca zadał nam dzisiaj ciekawą zagadkę.

Nowoczesny blok, mieszkanie lekarza. O północy dzwoni telefon. Żona wstaje i podnosi słuchawkę. Słyszy: "Czy mógłbym rozmawiać z doktorem?". Budzi męża, ale dzwoniący już się rozłączył.
Co tutaj zaszło?

Ja zgadłam, a Ty? :P

wtorek, 12 czerwca 2012

Tomorrow

To jest słowo - klucz. Bardzo piękne, wiele obrazujące. Moja koleżanka zawsze zachwycała się brzmieniem go po angielsku, jak mówiła, drżała, kiedy ktoś je wypowiadał.
No bo to takie proste powiedzieć, że od jutra zaczynam się uczyć, od jutra zaczynam ćwiczyć, od jutra zmieniam swoje życie. Najlepiej to napisać. Patrzeć na karteczkę codziennie rano i całkowicie usprawiedliwionym (kto ma najlepszą wymówkę?) i zadowolonym ze swoich mocnych postanowień myśleć: "Od jutra!".
Niedługo turniej w Żywcu (Laguna Cup Vol. 1), a w informacjach, przy pozycji Facebook widnieje wpis: "Jutro". I tak to jutro już chwilę trwa. Więc kiedy naprawdę jest jutro? Wygląda na to, że to bliżej nieokreślony termin.

Dzisiaj zdecydowanie nie jest dobry dzień na cokolwiek.

PS Dobry klip jest do remixu, ale jakoś bardziej mi odpowiada to brzmienie.

czwartek, 7 czerwca 2012

Symetria

Na fizjoterapii uczą studentów wyznaczać środek ciężkości ciała. I jeśli się postawi kogoś na kiju, na tym jego środku ciężkości, to on się utrzyma, pod warunkiem, że nie drgnie w ogóle. Szalenie ciekawe i ciekawe w jaki sposób przydatne.

Kicha mnie tak, że zaraz się chyba porzygam. Jak nic alergia, bo to przecież nienormalne, żeby kichać po tyle razy. Kto ze mną te setki lat wytrzyma, ja się pytam.

Jasek mówi, że lubi oglądać Cejrowskiego, więc szukam w necie, aby obejrzeć i napisać tą zajawkę, którą mam napisać i do dziś przesłać. Jest oczywiście, wszystko pięknie, ładnie, tylko tvp.pl ma jakiś dziwny player, który za nic nie chce się otworzyć, natomiast ładuje się już pół godziny. Zaglądam na wikipedię, aby zasięgnąć więc nieco wiedzy o owym programie. Dowiaduję się, że w 2009 r. program zawieszono, bo pan Cejrowski wystąpił w tv namawiając do głosowania na kogoś tam. No i chyba się to komuś nie spodobało, bo współpraca z telewizją polską jakoś się mu rozwiązała. Teraz natomiast robi swój program w TVN Style o zupełnie nowej nazwie: "Wojciech Cejrowski. Boso". Zobaczyłam tylko kawałek, ale jakiś dziwny ten koleś. Jak dla mnie. Tak się popisuje jakoś. Pewnie ciekawych rzeczy się można dowiedzieć, ale czemu przekazuje to w taki irytujący sposób? I ta kamera z ręki na początku, brrr... Chociaż opening fajny. Dobra, trzeba robić, bo się samo nie chce zrobić.

Pozdrowienia dla mojej ulubionej żony i męża. :D



Jak boli ząb, to przynajmniej wiadomo, że to ząb.


EDIT: Chyba się po tym odcinku jednak przekonałam. Całkiem niezły jest w sumie.

wtorek, 5 czerwca 2012

Chlup


Pluszszszszsz w szklance chłodnej wody i można zaczynać. Po dwóch łykach poczułam się pobudzona i skoncentrowana jak nigdy. Teraz znowu chce mi się spać. Jutro kolejna próba.



Strasznie mi głupio, że nie zdałam jeszcze prawka. Wcześniej się nie przejmowałam, ale trzeci raz oblać to już lekka przesada.

Chill

PS Jakoś tak zmienili sprytnie wygląd panelu administracyjnego, że się nie mogę połapać. A było częściej korzystać.

wtorek, 13 marca 2012

Papierosy i kawa są zdrowe

To już nawet nie o to chodzi o czym to jest. Chodzi o to jak to jest. Popatrzcie. To jest lepiej nakręcone i zmontowane niż niejedne informacje teraz. A było to dawno temu.
Jednak BBC, to BBC. Misja. Klasyka. Wzór. Niedościgniony.

niedziela, 26 lutego 2012

"W marcu jak w garncu, powtarzał mój brat..."

Najpierw w nocy hulał halny, albo jakiś inny wiatr, wyjąc nieludzko i potępieńczo oraz zupełnie nie dając mi spać z otwartym oknem, potem rano budzi mnie słońce wdzierające się pod moje zamknięte powieki co, jak się można domyślić, również utrudnia spanie, choć jest zdecydowanie przyjemniejsze, a teraz mimo godziny 12 w południe zrobiło się ciemno - szaro, jak w godzinach wieczornych zimą, a za oknem właśnie zauważyłam szalejącą burzę śnieżną. Nie znam się, ale to chyba marcowa pogoda. Nasze warunki atmosferyczne zaczynają mnie coraz bardziej przerażać.
Generalnie, to kupiłam sobie fajną przejściową kurtałkę i chciałabym ją w końcu wypróbować, ale chyba szybko nie będzie mi dane.

piątek, 24 lutego 2012

Żeby mi się chciało tak, jak mi się nie chce

"... W końcu w banalnej kawiarence
Padło banalnie, ale dzielnie..."

Banał goni banał, a ten goni następny banał. Ale czasem nie da się inaczej. Po to ktoś to w końcu wymyślił. Dlatego weszło na stałe do użycia w języku polskim, że jest dobre i trafnie wyraża to, co myśli ogół społeczeństwa.
Chyba nie umiem się skupić.



sobota, 14 stycznia 2012

Seriale, ach seriale

Pantafobia (gr. pan – wszystko, phobos – strach, inaczej pantofobia, omnifobia, panofobia) – medyczne schorzenie znane jako "niesprecyzowany strach" lub "strach przed wszystkim" i opisywane jako "nieustępujący, niejasny lęk przed nieznanym złem" albo widzenie wszystkiego w czarnych barwach, przewidywanie najgorszych możliwych scenariuszy.
Zwrotu pantafobia można też użyć do opisania bezsensownego i trwającego strachu przed jednostkami do osoby, która jest panseksualna (zob. panseksualizm).
(Żródło: Wikipedia.org)


piątek, 13 stycznia 2012

Nareście

Mam wolny weekend. Niewiarygodne. Nie zdarza się to często, praktycznie wcale. A nawet jak się zdarza, to zwyczajnie o tym nie pamiętam już po jakimś czasie. Wolny weekend to jedyne wolne jakie się może nadarzyć. Właściwie, to wcale nie jedyne, ale to podkreśla dramatyczność sytuacji. No bo, niby było niedawno święta, ale co to za odpoczynek? Sprzątanie, myślenie, martwienie, choinka, obowiązki i wrzeszcząca rodzinka, która próbuje złapać Cię w swoje cukierkowe szpony. A człowiek (w tym wypadku ja) tylko spokoju potrzebuje od czasu do czasu. Nic nie robić, nie mieć zmartwień. Pogapić się w sufit, przypomnieć sobie fajną piosenkę sprzed lat no i oczywiście ogłupić się totalnie oglądając zaległe odcinki seriali. To w ogóle ciekawe zjawisko, takiego ogłupiania się. Też się czujecie coraz głupsi? Mi się wydaje, że na przykład w gimnazjum byłam dużo mądrzejsza niż w liceum, jeśli chodzi o taką wiedzę książkową, nabytą.
Zbliża się sesja (żeby nie było, że narzekania brak, tradycji musi stać się zadość, a co!), to i trzeba coś zrobić, skoro się cały semestr wszystko na później odkładało. Dołóż do tego licencjat i masz gotową mieszankę wybuchową. Jak coś kiedyś zrobię wcześniej, to powinnam dostać jakąś nagrodę. Co dostanę? Może być banan albo pomarańcza. No więc, między innymi, mam napisać felieton. Nie lubię pisać felietonów. Twierdzę, że nie umiem pisać felietonów. Ale co robić, jak mus, to mus.

Tak, jestem panikarą. I przyznaję się do tego.
A to już coś!

Prawda...?