I po Lagunie. Było świetnie, kto nie był, niech żałuje. Słońce, jezioro, piłka, fajni ludzie, trawka prawie że skoszona i piłka do siatki. Plus makaron z sosem, naleśniki z czekoladą i siedzenie do późna, a nad ranem atak szerszenia, przed którym Jacek wcale nie chciał ratować. No i oczywiście turnieje. Czekam na więcej.
PS Tylko w SingStara znów się nie udało zagrać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz