niedziela, 31 marca 2013

Mazurek

W tym roku postanowiłam się ustawić i od razu odciąć całkowicie od świątecznych porządków. Zadeklarowałam w zamian za to pieczenie. Zrobiłam więc mazurka pomarańczowego z bezą (mój pierwszy w życiu mazurek!), puszystą babkę piaskową, babeczki jogurtowe, kremówkę, sernik bananowy, galaretki pomarańczowe oraz sałatkę z kurczakiem i winogronami. Już nie jestem zadowolona, bo widzę, że nie wszystko wygląda tak, jak powinno, ale od sprzątania się wykręciłam. Cały czas się zastanawiałam, czy to na pewno dobry układ, ale muszę przyznać, że chyba tak, chociaż wczoraj siedziałam kilka ładnych godzin w kuchni. Plus jest też taki, że skoro robiłam, to może nie rzucę się aż tak na te słodkości. W końcu wszystko trzeba jeść, ale wszystko z umiarem.
Skończyliśmy oglądać Full Metal Alchemist i smutno mi troszkę. Jak to Jacek powiedział: "Ten moment, kiedy kończysz anime i nie wiesz co dalej zrobić ze swoim życiem", czy jakoś podobnie. I soundtrack taki ładny też tam był, kilka kawałków naprawdę wartych zapamiętania, np. "Dante Theme". Chociaż ostatnio za mną strasznie chodzi "Hijo de la luna", hiszpański to piękny język, cieszę się, że mam okazję się go uczyć znowu.


PS Już prawie tydzień przysiadów za mną. Na razie jeszcze całkiem przyjemnie się je robi. I jak patrzę na tą pupę ze zdjęcia, to bardzo chciałabym znać dobrego grafika, który by też tak moją sfotoszopował. Dobrych świąt wszystkim. :)
PS2 Mój pierwszy turniej w TTT2 online i nawet z grupy wyszłam. :P

środa, 27 marca 2013

Wyzwanie


Znalazłam wczoraj w necie i na fali nowego zapału postanowiłam spróbować. A co mi tam, to przecież tylko 30 dni. No, w sumie, to już tylko 28. ;) Tylko strasznie ciężko jest mi zrobić sobie samej zdjęcie do porównania.

poniedziałek, 25 marca 2013

Wieśkownia


Znowu mam zajawkę na zdrowe odżywianie (nawet ćwiczyć zaczęłam znów!), więc postanowiłam jako uzupełnienie śniadania zrobić sobie pyszny koktajl. Dużego wyboru nie miałam, ale poskładałam to, co znalazłam w domu i wyszło takie oto coś, co zobaczyć można na zdjęciu powyżej. Muszę przyznać, że smaczne to nawet i sycące. :) Zamieszczam przepis, jakby ktoś też chciał spróbować. Chociaż to zupełnie nie potrzebne, bo właśnie się przekonałam, że koktajl można zrobić ze wszystkiego i prawie na pewno będzie smaczny. W każdym razie ja użyłam:
1 banana
1 jabłka
garści granulowanych otrębów jabłkowych
garści naturalnego błonnika 15%
łyżeczki miodu
1,5 szklanki mleka
To wszystko wrzuciłam do blendera, zmiksowałam i otrzymałam jakieś 2 szklanki pysznego napoju (dosyć gęsty, swobodnie można dodać więcej płynów). Taki oto koktajl Magulcowy.

No, i ćwiczę. Przynajmniej się staram. Jacuś kupił mi matę, więc już nie mam żadnej wymówki (no dobra, jak bardzo chcę, to zawsze jakąś znajdę). Powyszukiwałam sobie jakieś różne ćwiczenia na YT i nawet mi to idzie, już chyba drugi tydzień. I może to jest właśnie klucz do sukcesu, że się nie ćwiczy codziennie? Bo zwykle jak zaczynałam ćwiczyć, to trwało to góra tydzień i potem się zawsze robiła "króciutka" przerwa, która trwała do następnego razu, kiedy to chwilowy zapał do osiągnięcia szczupłej sylwetki brał górę. A teraz czytam te wszystkie rzeczy i wszędzie mówią, że co najmniej dzień odpoczynku w tygodniu jest wskazany, ba, Ewa Chodakowska twierdzi na swoich nagraniach, że po miesiącu treningu z nią przynajmniej 3-4 razy w tygodniu widać super efekty. Więc jeśli to wszystko prawda, to faktycznie, ćwiczę już od jakichś dwóch tygodni, co najmniej 4 razy w tygodniu. Szok. Tylko muszę to jakoś uporządkować, bo zwykle wygląda to tak, że 4 dni pod rząd ćwiczę, a potem ogarnia mnie leń i tak jak do wczoraj, mam trzy dni przerwy. No i po takiej przerwie zakwasy znowu lekko zniechęcają do zbyt dużego wysiłku. To w każdym razie trzymam kciuki, żebym wytrwała z tymi ćwiczeniami jak najdłużej.

A z przyjemniejszych rzeczy, to Wiesiu założył bloga. :) Nazywa się Wieśkownia i gorąco zachęcam do oglądania go i komentowania, bo to na pewno doda mu zapału do pracy. :) A oglądać na pewno będzie co, mam nadzieję, że już wkrótce pojawia się pierwsze zdjęcia i opisy etapów jego pracy. Na razie dopingujmy go,  będzie mu łatwiej rozkręcić bloga. Wiesiu, nie obijaj się, tylko wrzucaj kolejnego posta, bo tłumy czekają! :)