poniedziałek, 6 maja 2013

Zaległości

Właściwie, to nawet miałam pomysły, o czym mogłabym napisać, ale jakoś tak mi z tym schodziło. Wstyd.
Z zaległości to ukończyłam trzydziestodniowe wyzwanie przysiadowe i byłam z tego powodu przez jakiś czas bardzo dumna. Polecam wszystkim, którzy chcą coś robić, ale nie chcą się przemęczać, ale też tym, którzy już coś robią, ale mają energię na więcej.



Nawet namawiałam Syśkę, żeby też spróbowała, bo marudzi, że chce ćwiczyć, ale widzę, że to nie będzie takie proste. Oczywiście planowałam kontynuację swoich ćwiczeń, ale że zasłużyłam na odpoczynek, tak z rozpędu odpoczywałam do wczoraj. W końcu dopisała pogoda i w ramach Majówki była w parku możliwość poćwiczyć fitness i zumbę. Dawno takiego wycisku nie dostałam, a wstawanie i siadanie wydaje mi się dzisiaj prawie niemożliwe.


Naprawdę było warto, uwielbiam to uczucie, jak wszystko mnie boli, dopiero wtedy czuję, że żyję. Pozdrawiam przemiłe i wspaniale prowadzące i się ruszające panie z Akademii Lotu, dziękuję, że im się chciało i czekam na więcej. Muszę się jeszcze kiedyś na pilates wybrać. Co do wczoraj, to tylko szkoda, że tak mało osób wzięło udział we wspólnych ćwiczeniach. Mnóstwo osób po prostu stało pod sceną i patrzyło, jakby to było jakieś przedstawienie. Smutne, że nawet w takim wypadku, kiedy mieli wszystko podane na tacy nie chcieli się chociaż chwilę poruszać.

Tydzień temu była też komunia mojego kuzyna. Uroczystość jak uroczystość, ale wielkie gratulacje dla jego mamy za przygotowanie tak wielu może drobiazgów, ale nadających magii całemu wydarzeniu. Zwłaszcza za ten piękny bukiet herbacianych róż i podziękowania dla babci, jej łzy wzruszenia, kiedy czytałam jej, co napisała, bezcenne. A poza tym na wszystkich gości czekały miłe upominki.


Niezadowolony był tylko Miłek, bo nikt nie chciał mu dać lizaka.

Jakiś czas temu byłam też popilnować mojej kuzynki, Tosi. Upiekłyśmy razem babeczki, co ją bardzo cieszyło i nawet mnie nie znienawidziła, kiedy musiałam ją odganiać od gorącego ciasta. Potem wybrałyśmy się na plac zabaw i też było miło.


Kilka minut po tym, jak od niej wyszłam zadzwoniła do mnie, kiedy znowu przyjdę i żeby to najlepiej było jutro.

Jeszcze mam jedno zdjęcie, które miałam tutaj wstawić. Była taka straszna ulewa, że nawet ptaki szukały schronienia pod dachem.

Następnego dnia też przyleciał. Może zostaniemy przyjaciółmi.

2 komentarze: