środa, 29 sierpnia 2012

Klarownie

Zrobiłam Tiramisu z biedronkowego przepisu i strasznie się bałam, że mi nie wyjdzie. Na wszelki wypadek potrzymałam dobę w lodówce, wyciągnęłam i zaczęłam kroić pierwsze trzy porcje, żeby niczego nie przeczuwającym ofiarom na spróbowanie (ja zawszę próbuję ostatnia, jak się boję i nawet, jak mi mówią, że pyszne, to nie bardzo im wierzę, dopóki nie zweryfikuję tego własnym zmysłem smaku). Nałożyłam kuzynce pierwszej i zanim zdążyłam ukroić pozostałe dwie porcje i podać jej łyżeczkę, jej porcji już nie było na talerzyku. I bynajmniej nie wylądowała w koszu, a w jej żołądku. Chyba zdałam test.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz