Znowu mam zajawkę na zdrowe odżywianie (nawet ćwiczyć zaczęłam znów!), więc postanowiłam jako uzupełnienie śniadania zrobić sobie pyszny koktajl. Dużego wyboru nie miałam, ale poskładałam to, co znalazłam w domu i wyszło takie oto coś, co zobaczyć można na zdjęciu powyżej. Muszę przyznać, że smaczne to nawet i sycące. :) Zamieszczam przepis, jakby ktoś też chciał spróbować. Chociaż to zupełnie nie potrzebne, bo właśnie się przekonałam, że koktajl można zrobić ze wszystkiego i prawie na pewno będzie smaczny. W każdym razie ja użyłam:
1 banana
1 jabłka
garści granulowanych otrębów jabłkowych
garści naturalnego błonnika 15%
łyżeczki miodu
1,5 szklanki mleka
To wszystko wrzuciłam do blendera, zmiksowałam i otrzymałam jakieś 2 szklanki pysznego napoju (dosyć gęsty, swobodnie można dodać więcej płynów). Taki oto koktajl Magulcowy.
No, i ćwiczę. Przynajmniej się staram. Jacuś kupił mi matę, więc już nie mam żadnej wymówki (no dobra, jak bardzo chcę, to zawsze jakąś znajdę). Powyszukiwałam sobie jakieś różne ćwiczenia na YT i nawet mi to idzie, już chyba drugi tydzień. I może to jest właśnie klucz do sukcesu, że się nie ćwiczy codziennie? Bo zwykle jak zaczynałam ćwiczyć, to trwało to góra tydzień i potem się zawsze robiła "króciutka" przerwa, która trwała do następnego razu, kiedy to chwilowy zapał do osiągnięcia szczupłej sylwetki brał górę. A teraz czytam te wszystkie rzeczy i wszędzie mówią, że co najmniej dzień odpoczynku w tygodniu jest wskazany, ba, Ewa Chodakowska twierdzi na swoich nagraniach, że po miesiącu treningu z nią przynajmniej 3-4 razy w tygodniu widać super efekty. Więc jeśli to wszystko prawda, to faktycznie, ćwiczę już od jakichś dwóch tygodni, co najmniej 4 razy w tygodniu. Szok. Tylko muszę to jakoś uporządkować, bo zwykle wygląda to tak, że 4 dni pod rząd ćwiczę, a potem ogarnia mnie leń i tak jak do wczoraj, mam trzy dni przerwy. No i po takiej przerwie zakwasy znowu lekko zniechęcają do zbyt dużego wysiłku. To w każdym razie trzymam kciuki, żebym wytrwała z tymi ćwiczeniami jak najdłużej.
A z przyjemniejszych rzeczy, to Wiesiu założył bloga. :) Nazywa się Wieśkownia i gorąco zachęcam do oglądania go i komentowania, bo to na pewno doda mu zapału do pracy. :) A oglądać na pewno będzie co, mam nadzieję, że już wkrótce pojawia się pierwsze zdjęcia i opisy etapów jego pracy. Na razie dopingujmy go, będzie mu łatwiej rozkręcić bloga. Wiesiu, nie obijaj się, tylko wrzucaj kolejnego posta, bo tłumy czekają! :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz